Belfer, który spędza sen z powiek


ProfesorOd zakończenia 2 sezonu serialu Belfer minęło ponad 2 miesiące. Fakt, że czas opisywania przeze mnie tej produkcji zbiega się z tragedią w szkole na Florydzie jest czystym przypadkiem (kto drugi sezon wdział, rozumie aluzję). Prawdą jest, że nie miałam sposobności by wcześniej obejrzeć 2 sezon serialu, ale w końcu się udało. Niestety. Jeśli coś się wyszło dobrze twórcom drugiej serii, to na pewno zapędzenie widza w pewna pułapkę. Sezon zaczął się bez szału, ale po sukcesie pierwszej serii nie sposób nie dać tej produkcji szansy na obronę. Wraz z kolejnymi odcinkami fabuła nabrała tempa, stopniowo wciągając widza. U mnie proces ten przypadł na późne godziny nocne, które przeciągnęły się do rana. Seans finałowego odcinka zakończyłam po godzinie 4 nad ranem. Skutek? W poniedziałek obudziłam się zmęczona, niewyspana, a przede wszystkim zawiedziona. Mój pierwszy wniosek był taki, że te osiem odcinków nie było warte zarywania nocki, a producenci mogliby zrobić światu przysługę i nie myśleć o 3 sezonie.
Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie zadała sobie pytania "co się stało?". Spróbujmy zatem przyjrzeć się kwestiom, które zadecydowały o tym, że po pierwszym sezonie, który w pełni zasłużył na swój sukces, poziom produkcji spadł drastycznie.


Szeryf wyjechał z miasta


Wiele osób słabe wyniki przypisuje zmianie reżysera po pierwszym sezonie. Mimo, że Łukasz Pawlikowski został zastąpiony przez Krzysztofa Łukasiewicza i Macieja Bochniaka, to skład scenarzystów w dużej mierze pozostał bez zmian. Do Jakuba Żulczyka i Moniki Powalisz dołączyli Bartosz Ignaciuk i Wojciech Bockenheim. Jak się okazuje, z pewnych przyczyn zmieniła się nie tylko kreacja głównego bohatera (o tym trochę później), ale również wymiar rozgrywanych wydarzeń. Jednym z powodów, które mogły przyprawić widza o lekki szok wizualny, jest nagłe przeniesienie akcji z odizolowanych Dobrowic do Wrocławia. Choć w obu seriach fabuła skakała po różnych lokacjach, w pierwszym sezonie dało się mocno odczuć wyjątkowy, hermetyczny klimat. Układ oparty na wpływach kilku osób, pociągających za sznurki, stanowiła mocny fundament spójnej fabuły. Dużą role odegrał tutaj realizm przedstawionego środowiska, uwzględniająca charakterystyczną wszechwiedzę obecną w małych miejscowościach. Jeśli ktoś miał okazję obcować kiedyś ze wsiami lub małymi miejscowościami, na pewno zna tę przedziwną zależność, gdzie każdy sąsiad wie wszystko o drugim. Tutaj twórcom udało się stworzyć intrygującą, tajemniczą atmosferę zbrodni i spisku w pozornie spokojnej miejscowości.

Rozbić bank, porwać kobietę i uciec na koniec świata


Kolejnym elementem, którego moim zdaniem zabrakło w drugim sezonie to obecność wyrazistych postaci. Ponownie zaserwowano nam grupę dzieciaków – indywidualistów. Poznaliśmy m.in. kreatywną Luizę (Eliza Rycembel), typowego szkolnego geniusza informatycznego – Tymka (Stanisław Linowski), najładniejszą dziewczynę w szkolę – Magdę (Michalina Łabacz) oraz buntowniczego i emocjonalnego Iwo (Damian Kret). Standardowy zestaw hierarchii szkolnej. Pomijając postać Luizy, która była całkiem sympatyczna i nieszkodliwa, szybko przekonujemy się, że fakty wcale nie są takie oczywiste. Nasza chodząca piękność, przez wtajemniczonych zwana Halucyną, skrywa wiele sekretów. Podobnie jak nasz gik komputerowy, który w wolnych chwilach bawi się w hackera, czy też Iwo o zadziornym imieniu, który więcej niż z buntem nastolatka ma wspólnego z terroryzmem. Wszystko wydaje się w porządku, ale po chwili człowieka dopada myśl. „Zaraz, czy ja naprawdę przeczytałam opis przeciętnych polskich licealistów?”. Nie da się ukryć, że perypetie uczniów z Dobrowic również pod wieloma względami odbiegają od przeciętnej, ale z jakiegoś powodu tamtą historię twórcy sprzedali nam lepiej. Być może o wiele łatwiej jest nam uwierzyć w zbrodnię kierowaną zawiścią, miłością i nastoletnią arogancją, niż reakcją na nieudany eksperyment szpiegowski. Wracając do wyrazistości bohaterów, w pierwszym sezonie postacie wydawały się jakby bardziej na swoim miejscu. Każdy z nich miał dobrze skonstruowaną linie narracyjną i określoną rolę do wypełnienia w całej układance, a wszystko było dobrze zaprezentowane, przez co widz nie miał takiego poczucia przypadkowości jak w drugim sezonie. Ponadto bohaterowie mieli pewne zaplecze, oprócz ich udziału w akcji serialu ważne było własne tło. Na uwagę zasługuje wielu z nich, ale nie sposób ich wszystkich opisać w jednym tekście, więc przyjrzymy się wybrańcom. Lesław (Krzysztof Pieczyński) poczciwy lokalny dziennikarz, jednak uwikłany w błędy przeszłości, co sprawia, że zostaje stłumiony drogą szantażu. Ryszard Kumiński (Joachim Lamża) z pozoru twardy biznesmen, a jednak posiadający serce, świadczą o tym nie tylko problemy zdrowotne jakich mu dostarczyło, ale też niemal ojcowskie uczucia jakie posiadał dla swoich chłopców od brudnej roboty, co pomimo gruboskórności i jawnej winy Kumińskiego mnie osobiście ujęło. W końcu i  jedna z najciekawiej zbudowanych postaci - Adrian Kuś (Sebastian Fabijański), nie tylko  przestępca z krwi i kości, ale też człowiek z marzeniami. Tak naprawdę aspiracje życiowe Kusia nie różnią się bardzo o tych, jakie posiada przeciętny mężczyzna. Dorobić się, zapewnić dobrobyt rodzinie i ukochanej. Nic dziwnego jednak, że osoba, która wyrosła na światku przestępczym, dokładnie taką samą drogę obrała w celu realizacji własnych planów, a to, jak wiemy, nie zawsze dobrze się kończy. W efekcie powstał całkiem przyzwoity dramat dwojga kochanków, gdzie jak się wydaje imię branki - Julia (Aleksandra Grabowska) - jest nieprzypadkowe.

Ojcostwo nie dla każdego? Krótko o dramatach Pawła Zawadzkiego


Z nie do końca zrozumiałych przyczyn, podczas oglądania drugiego sezonu, to właśnie taka puenta wysunęła się na pierwszy plan. Nie mniej jednak, nie da się ukryć, że wątek relacji protagonisty z Martą (Katarzyna Dąbrowska) zaczął stawać się irytujący, kiedy twórcy dalej wałkowali ten temat, podczas gdy widz nadal nie znał odpowiedzi na dręczące go cały sezon pytania. Wątki poboczne, które przyćmiły główny, plan to nie jedyny problem Pawła Zawadzkiego (Maciej Stuhr). Odniosłam wrażenie, że gdzieś w tej plątaninie wydarzeń zgubił się sam Zawadzki, jakiego poznaliśmy w pierwszym sezonie. Choć nigdy nie był on najbarwniejszą postacią tego serialu, to w dużej mierze jego zaangażowanie i chęć rozwikłania tajemnicy napędzała akcję pierwszego sezonu. W drugim czegoś zabrakło. Zabrakło przede wszystkim czynnika osobistego. Przecież nasz polonista nie rozwiązywał zagadki tylko dlatego, że był spokrewniony z ofiarą. Posiadał też trochę ciekawości i skłonności do ryzyka. W drugim sezonie w pewnym momencie, głównym problem staje się to jak bardzo Zawadzki nie chce być informatorem CBŚu, a bohater prezentuje się dosyć płaczliwie, mimo że technicznie sam uwikłał się w te sytuacje przez świadomie podjęte ryzyko. Szkoda tylko, że ta dramaturgia przysłoniła całokształt postaci, która miała zadatki by rozwinąć się w ciekawym kierunku.

Ach, te pytania….


W końcu doszliśmy do smutnego finału. Koniec sezonu drugiego to z pewnością jedna z głównych przyczyn, które rozczarowały widzów. Ostatecznie, na wiele pytań nadal nie dostaliśmy odpowiedzi, a część z tych uzyskanych wydaje się mało przekonująca. Paradoksalnie, plakat promocyjny serialu z postacią graną przez  Michalinę Łabacz (zamieszony poniżej), który miał promować rozpoczęcie serialu, dużo lepiej obrazuje jego koniec. Teoretycznie istnieje wiele seriali, w których na odpowiedzi trzeba zaczekać do nowego sezonu. Jednak zazwyczaj w ich przypadku reżyser tworzy suspens, który sprawia, że widzowie z niecierpliwością wyczekują kolejnego sezonu. W Belfrze z pewnością tego nie odczuliśmy. O słabych stronach sezonu świadczy też fala negatywnych wypowiedzi widzów. Osobiście wolałabym wrócić do czasów, w których serial ten kojarzył mi się tylko z bardzo dobrym sezonem pierwszym. Na koniec pozostawiam mój ulubiony cytat jednego z internautów.


"Słabo, bardzo słabo. Thriller szpiegowski? Służby? Liceum? No trudno, nie wyszło. Acha nie zapomnijcie Tymka odwiązać bo biedny będzie do trzeciego sezonu tam siedział."

Plakat pormocyjny dla Belfer
Michalina Łabacz jako Halucyna









Komentarze

Popularne posty